Część 4 relacji z Pałuk
Dziś dalszy ciąg zdjęć z Wakacji na Pałukach. Pogoda cały czas dopisywała i było bardzo gorąco, słońce świeciło i czasami było po 33 stopnie. Choć cały czas czuło się, że krajobraz był już bliżej jesieni, to niemniej można było cieszyć się dobrą pogodą. Owszem deszcze jakieś tam były, ale w tym rejonie przechodziły prawie niezauważalne.
Nie było mnie długo tutaj na blogu, bowiem od końca lipca do połowy września przebywałem na Wakacjach na swoim ranczo na Pałukach w Chomiąży Szlacheckiej. Lato tego roku było wyjątkowe i bardzo ciepłe. Jak przyjechałem na ranczo, było już po żniwach i krajobraz był raczej jesienny. Wszystko zaorane i zboże pozwożone, jednym słowem po lecie. Ale mimo wszystko starałem się poszukiwać ciekawych miejsc do fotografowania. Wybierałem zazwyczaj te same miejsca jak co roku, ubarwiając je różnymi porami dnia. Dziś pierwsza relacja z pobytu na tym terenie. Czas mijał mi na intensywnej pracy na działce, odwiedzaniu rodziny, różnego rodzaju atrakcjach kulturalnych w okolicy, jak również na samotnych wędrówkach czy to pieszo, rowerem lub samochodem. Czas był super wykorzystany i jestem zadowolony, że mogłem ponownie zawitać w moje ulubione tereny na Pałukach.
W połowie lipca pojechałem do Rącznej, gdzie zauważyłem, że zboża już dojrzewają i lada chwila będą żniwa. Poza są tam takie tereny trochę podmokłe i byłem ciekawy co na nich się też dzieje. Gdy podchodziłem bliżej zauważyłem wszędzie rosnącą kukurydzę, która niestety zasłaniała wiele widoków. No tak w lecie wszystko rośnie na całego, więc te miejsca które zazwyczaj były dostępne, to rozrośnięta teraz zieleń utrudniała wszędzie do nich dotarcie. Niemniej udało mi się trochę być na owych moczarach i nacieszyć oczy, różnorodnymi roślinami. Nawet nie wiem jak się nazywają, ale są bardzo ozdobne i kolorowe, a na samych podmokłych bagnach mogłem nawet dojść dość blisko i zobaczyłem, że ostatnie gorąca wysuszyły trochę wodę i dlatego mogłem tam dotrzeć. Lato zaskakuje swymi widokami i dlatego warto trochę uciec za miasto...
W Dolinie Kobylańskiej /małopolska/ znajdują się skałki wapienne, które przepięknie komponują się z otaczającą przyrodą. Lasy wokoło dają malownicze widoki i można wspaniale odpocząć na łonie natury. Sama Dolina jest dość często odwiedzana przez miłośników alpinizmu, gdzie można poćwiczyć swoje umiejętności wspinaczkowe. Ja wolę jednak tylko maszerować pomiędzy nimi. Na tę wycieczkę wybrałem się wraz z synem, bowiem też chciał zobaczyć urokliwą Dolinkę. Dojechać do niej można z Krakowa około 40 minut i potem zejść szlakiem wśród lasu 10 minut. Potem wędrować dolinką pośród skałek i strumyka wijącego się przez cały teren. Pogoda dopisywała, więc byliśmy uroczeni pięknem przyrody. Jak zaczęliśmy trochę się wdrapywać pomiędzy skałkami zobaczyliśmy, że nie jest tak łatwo tam chodzić, bowiem zbocza są strome i przydałaby się jakaś lina,... szczególnie jak schodziliśmy na dół, więc może ci alpiniści mają wygodniej tam na tych skałkach, ze sprzętem? Niemniej wypad udany, na pewno jesienią też tam jest ładnie...
Gdy byłem na wycieczce w Lesie Bronaczowa doszedłem aż do polany na której była taka wiejska dróżka przy której rosło parę starych wierzb. Jak byłem tam jeszcze w zeszłym roku były bardziej dzikie i nie przycięte. Teraz zobaczyłem, że ktoś zadbał i przyciął owe wierzby, pewnie na wiosnę, bo teraz wyglądają na bardzo grube z małymi cienkimi gałązkami. Bardzo lubię wierzby i gdy mam tylko okazję to je fotografuję. Są uosobieniem polskiego starego klimatu i choć wiele osób uważa, że coraz rzadziej można je spotkać, to ja nie narzekam bo często je spotykam. Po prostu wpadają mi w oczy, gdy chodzę tak sobie po okolicach mojego miasta Krakowa, czy jak jestem gdzieś na wakacjach lub wyjeździe. Oby jeszcze długo nam zdobiły nasze polne drogi, czy strumyki.