wtorek, 27 lutego 2024

Gwałtowny poranek

     W ten poranek miałem wybrać się na wschód słońca...ale tylko na planach  się skończyło. Sobota 24 II 2024 , dużo wolnego czasu a tu zabrakło sił aby to zrealizować...ale nie było tego złego co na dobre by nie wyszło. Obudziłem się 45 minut przed świtem, myślę nie zdążę nigdzie pojechać aby zrobić poranny plener. Ale, ale przecież mam balkon, szybko się zmobilizowałem i po krótkim czasie byłem cały gotowy na plener, nawet zrobiłem sobie herbatę do termosu i ...wyszedłem na balkon. No coś niesamowitego tam zobaczyłem. Niebo było usłane bardzo dynamicznymi granatowymi chmurami, świt przed nami. Zacząłem robić zdjęcia, niebo zmieniało się bardzo diametralnie, coś wspaniałego ile w tym grozy i piękna natury. Pomyślałem świtu i tak bym nie zaliczył tam w terenie, bo słońce i tak nie chciało samo wyjść o czasie, chmury je przykrywały...a mój spektakl na balkonie trwał nadal. Oczywiście potem w ciągu dnia pogoda była pochmurna i popadało, ale za to ten poranek będę pamiętał.

 

 





  

 

sobota, 24 lutego 2024

Kapliczki w Zagaciu koło Czernichowa /małopolska/

     Ostatnio pogoda jest trochę niepewna na jakieś wypady plenerowe. Miałem trochę czasu i bardzo chciałem gdzieś pojechać na zdjęcia. A, że do końca nie byłem pewny pogody postanowiłem poszukać miejsca gdzie jeszcze nie byłem, a będzie możliwe sfotografować coś ciekawego. Wybrałem temat kapliczek, bo jest to temat bardzo wdzięczny i właściwie powoli może już zanikający z naszych polskich krajobrazów, w każdym razie trzeba nieraz bardzo się naszukać ich, bo krzyże przydrożne to jeszcze się spotyka. I ku mojemu zaskoczeniu znalezione na mapach Google całkiem dobrze się prezentują. Pierwsza jest na skrzyżowaniu trochę z boku wsi Zagacie, a druga przy drodze z Liszek do Czernichowa zaraz za wioską Zagacie.  Ta druga jest o tyle ciekawa, że nazywają ją kapliczką trzech...Matki Bożej, Jezusa i św.Józefa w gotyckim stylu i odnowiona jak głosi napis z tyłu w 1980 roku.

 

 





 

poniedziałek, 19 lutego 2024

Spacer po zachód słońca

      To był spontaniczny plener. Po ostatnich niedomaganiach zdrowotnych, kiedy już poczułem się na tyle dobrze, żeby wyjść z domu, postanowiłem udać się wieczorem na najbliższy spacer, gdzie mogłem uchwycić zachodzące słońce. Pogoda była wyśmienita, niebo pogodne i dość ciepło, piątek 16 lutego i w cale nie odczuwało się, że to ten miesiąc, gdzie powinny być mrozy, przynajmniej pamiętam taki miesiąc trzy lata temu i zachodzące słońce ubarwiło niebo a jego odbicie w mokrej łące na obrzeżach mojego miasta, było jak na wiosnę czy lato. Wystarczy udać się tylko w odpowiednie miejsce o określonej porze, by napawać się zgoła nieprzeciętnymi widokami.









środa, 14 lutego 2024

Forsowna wyprawa

      Gdy nie ma odpowiedniej pogody do fotografowania przyrody w lutym, szuka się czasem ciekawych obiektów, gdzie pogoda specjalnie nie przeszkadza. I tak wybrałem się parę dni temu do Doliny Będkowskiej w Małopolsce. Są tam ciekawe skałki wapienne i można napawać się urokami potoku płynącego pomiędzy nimi. A że teren jest objęty ochroną, musiałem samochód pozostawić dość daleko od Dolinki i pieszo wędrować poprzez las na dół kotlinki. Cała droga około 1,5 km już była dla mnie forsowna, a po zwiedzeniu wąwozu należało wrócić potem z powrotem i właśnie wtedy poczułem trud wędrówki. Ledwo doszedłem do auta, tak byłem cały spocony i zmęczony...co potem odchorowałem postrzałem pleców w domu. Ale warto było...choć następnym razem muszę się tam wybrać z innej strony od południa, gdzie można dojechać samochodem do celu. 😆












czwartek, 8 lutego 2024

Lasek koło Kopca Kościuszki w Krakowie

      Właściwie to chciałem pojechać na inny plener w tym dniu. Był wtorek w zeszłym tygodniu, i pod koniec dnia jechałem drogą do Piekar, bo chciałem tam zrobić jakieś ciekawe zdjęcia zachodzącemu słońcu. Ale zobaczyłem, że jadąc samochodem w tamtym kierunku jest dość duży korek i nie zdążę tam dojechać na czas. I gdy przejeżdżałem koło drogi prowadzącej na Kopiec Kościuszki w Krakowie, nagła zmiana moich planów, pojadę na niego by zdążyć jeszcze na zachodzące słońce tam na górze. I to była dobra decyzja. Była dobra widoczność bo było widać nawet Tatry, ja a pochodziłem sobie po lasku niedaleko Kopca i mogłem nacieszyć się zachodzącym słonkiem.