wtorek, 25 lutego 2025

Spacer lutowy

      Nie ma zimy, to mamy oczekiwanie na wiosnę. Wybrałem się do Piekar - Rącznej, gdzie mam swoje miejsca spacerowe. Niby nic takiego, ale zawsze bycie w terenie przynosi ukojenie. Do zachodu dnia miałem trochę czasu, więc spacerowałem sobie po okolicy i szukałem co by było godnego sfotografowania. A to kapliczka przydrożna, a to pole podświetlone zachodzącym słońcem, brzozy i wierzba samotna na polu. No było tego trochę, a do końca dnia udało mi się, zaliczyć spory kawałem drogi. Potem był piękny zachód, ale o tym następnym razem.

 

 





 

 

poniedziałek, 17 lutego 2025

Stawy w Harmężach

      Miałem okazję pojechać do Harmęży koło Oświęcimia w lutym, więc przy okazji wybrałem się na spacer po tamtejszych stawach rybnych. Stawy te są tak duże, ze przypominają jeziora. Była piękna popołudniowa pogoda, więc z grupą znajomych ze Wspólnoty Ziemia Boga chodziliśmy po okolicy, a ja korzystałem i porobiłem trochę zdjęć. Luty nad wyraz ciepły dawał miłą atmosferę do spacerowania. Nie wszystkie tam stawy były nawodnione, więc cieszyłem się, że trafiłem na pełne zbiorniki wody. Lekki wiaterek ze słońcem chylącym się ku zachodowi robił klimat. Potem mogliśmy udać się na dalszy ciąg rekolekcji. 









poniedziałek, 10 lutego 2025

Brzask dnia

      Na ten brzask dnia wybrałem się nad Wisłą na przeciwległy brzeg Tyńca. Są tam rozległe tereny łąkowe przy rzece, gdzie można obserwować wschód słońca w kierunku właśnie klasztoru Benedyktynów Tynieckich. To miejsce jest częstym terenem gdzie zawitają o poranku fotografowie, by uwieczniać wschód słońca z górek Piekarskich. Ja wybrałem się jednak bliżej rzeki. Tego dnia pogoda była wymarzona na tego typu obserwacje. Chodziłem sobie brzegiem rzeki i robiłem zdjęcia. Wydawało mi się, że będzie spokojnie bez jakiś specjalnych warunków. Lekki mrozi pozwalał spokojnie chodzić po błotnistym terenie. Nagle zauważyłem, że na niebie robią się kolorowe chmury i wszystko odbija się w cichej  toni wody. Brzask dnia stawał się nadzwyczajny, kolory które się ukazywały były naturalne bez mojej tam jakieś ingerencji. Pozostawało mi tylko wszystko to rejestrować aparatem. To był wyjątkowy ranek.

 

 





 

 

wtorek, 4 lutego 2025

Wierzby o poranku

      Poranne wierzby o poranku w Piekarach na przeciw klasztoru w Tyńcu były bardzo wymowne w ten styczniowy czas. Było zimno i mgliście a potem słońce rozświetliło wszystko. Pojechałem jeszcze przed świtem, spacerowałem nad Wisłą i zachwycałem się tym zjawiskiem. Wszędzie robiło się coraz jaśniej, więc musiałem trochę się spieszyć, aby utrwalić wszystko po kolei. Każdy moment jest warty sfotografowania, by potem móc już na spokojnie w domu, zaobserwować jak zmieniało się światło. Słońce wstawało coraz wyżej i ocieplało miejsce. Nie było zresztą tak zimno, trochę szronu pozwalało spokojnie chodzić po błotnistym terenie i dobrze, bo jak było by cieplej, to wszędzie pewnie wchodziłbym do grząskiej ziemi. Lubię ten poranny czas na plenerach, wszystko jest tajemnicą. Brzask robi się od wschodu i ogarnia całą okolicę...a wierzby sobie stoją, wpatrując się w ten spektakl...

 

 





 

poniedziałek, 27 stycznia 2025

Zimny poranek

      Na ten plener pojechałem przypadkiem. Miałem rano jechać gdzie indziej do Piekar i Rącznej na przywitanie dnia. Wsiadam rano do samochodu i...nie chce zapalić. Och, co to będzie? Silnik nie chce zapalić, akumulator ostatnio dość nadwyrężałem grzaniem dmuchawą, bo ciągle parowała mi szyba przednia. No tak...nici z pleneru. Wróciłem do domu zniesmaczony i pierwsza myśl, jadę rowerem. Ale już tam nie zdążę, więc gdzie by tu jeszcze pojechać? No tak nad Wisłą za mostem Zwierzynieckim są fajne moczary. To jadę tam. I dobrze, było na tyle blisko, że zdążyłem przed świtem. Ale choć słońce nie wyszło tak spektakularnie to warto było pochodzić po zakamarkach nad wodą i połamanymi drzewami. Był ciekawy nastrój i bardzo romantycznie, a do tego zachodzący księżyc.








środa, 22 stycznia 2025

Zimowy las

      W styczniu wreszcie napadał śnieg na tyle, że mogłem pewnie pojechać do lasu bez obawy, że będzie go tam mało. Las Bronaczowa koło Krakowa jest wyjątkowy, znajdują się tam szerokie drogi do spaceru, a jak ktoś chce iść w głąb to też znajdzie coś dla siebie. Najpierw szedłem utartą drogą, a potem skręciłem trochę w kierunku południowym by dojść do strumienia, gdzie są powalone drzewa i jest bardziej dziko. Dziś zaprezentuję wam zdjęcia z pierwszego etapu wycieczki, kiedy świeciło słońce i było bajkowo.



 




środa, 15 stycznia 2025

W małym lesie, mały śnieg...

      Na początku stycznia pojawił się pierwszy trochę poważny śnieg, ale na tyle było go mało, że nadal nie spełniał moich oczekiwań. Wybrałem się blisko domu na Pychowickie Łąki do takiego małego lasku, gdzie jest zupełnie jak nad... Biebrzą. Mokradła i zarośla w mini wydaniu, tylko się delektować zimowymi podmokłymi terenami. Można było tak trochę pochodzić po cienkim lodzie i poczuć się jak na bagnistych terenach w północno wschodniej Polsce. Tak zupełnie podobnie, ale do rzeczy... chodząc tam w pewnym momencie poczułem, że wszystko pode mną się rusza, ale szedłem dalej ostrożnie, bo chciałem zrobić trochę ciekawsze zdjęcia niż na brzegu tego lasku i posuwając się stopa do stopy szedłem po lodzie. I udało się przeszedłem dość kawałek miejsca i mogłem "zatopić się" w uroczysku zalanym pełnym wody, a teraz zamarzniętym... tak trochę. Powrót był po swoich śladach, ale najbardziej grząsko było już w lesie za rozlaną wodą. Miękka ziemia uginała się pode mną, ale dało się wrócić. Hej...