Na ten plener pojechałem przypadkiem. Miałem rano jechać gdzie indziej do Piekar i Rącznej na przywitanie dnia. Wsiadam rano do samochodu i...nie chce zapalić. Och, co to będzie? Silnik nie chce zapalić, akumulator ostatnio dość nadwyrężałem grzaniem dmuchawą, bo ciągle parowała mi szyba przednia. No tak...nici z pleneru. Wróciłem do domu zniesmaczony i pierwsza myśl, jadę rowerem. Ale już tam nie zdążę, więc gdzie by tu jeszcze pojechać? No tak nad Wisłą za mostem Zwierzynieckim są fajne moczary. To jadę tam. I dobrze, było na tyle blisko, że zdążyłem przed świtem. Ale choć słońce nie wyszło tak spektakularnie to warto było pochodzić po zakamarkach nad wodą i połamanymi drzewami. Był ciekawy nastrój i bardzo romantycznie, a do tego zachodzący księżyc.
poniedziałek, 27 stycznia 2025
Zimny poranek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz