Poranne wierzby o poranku w Piekarach na przeciw klasztoru w Tyńcu były bardzo wymowne w ten styczniowy czas. Było zimno i mgliście a potem słońce rozświetliło wszystko. Pojechałem jeszcze przed świtem, spacerowałem nad Wisłą i zachwycałem się tym zjawiskiem. Wszędzie robiło się coraz jaśniej, więc musiałem trochę się spieszyć, aby utrwalić wszystko po kolei. Każdy moment jest warty sfotografowania, by potem móc już na spokojnie w domu, zaobserwować jak zmieniało się światło. Słońce wstawało coraz wyżej i ocieplało miejsce. Nie było zresztą tak zimno, trochę szronu pozwalało spokojnie chodzić po błotnistym terenie i dobrze, bo jak było by cieplej, to wszędzie pewnie wchodziłbym do grząskiej ziemi. Lubię ten poranny czas na plenerach, wszystko jest tajemnicą. Brzask robi się od wschodu i ogarnia całą okolicę...a wierzby sobie stoją, wpatrując się w ten spektakl...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz