Dziś chciałem zaprezentować swoją książkę, którą napisałem w 2018 roku. Jest to rodzaj małej powieści, niemal większego opowiadania. Powieść z morałem dla młodego pokolenia, ale może być także dla dorosłych, a może właśnie dla nich. Dziś tak trudno znaleźć przyjaciela, bratnią duszę, że pomyślałem, że taka opowieść może pobudzić do refleksji na tym, czym jest przyjaźń, miłość, serdeczność, pomoc, uczynność i budowanie dobrych relacji z innymi ludźmi mimo wszystko, że nas spotyka agresja, nieżyczliwość czy pogarda i wyzysk jednego przez drugiego. Czasami zaczynam wątpić czy są jeszcze życzliwi ludzie na świecie. Tak bardzo uderza nas dziś w świecie, wręcz histeryczny krzyk aby tylko używać tego świata, a tak mało dawać do niego. Książkę wydałem we własnym zakresie, tak jak umiałem, bo iść z tym do jakiegoś wydawnictwa to strata czasu. Wydają tylko poczytne książki znanych autorów. Nie mniej wydaje mi się, że odniosłem sukces, jeśli przeczytało tę książkę jakieś 20 osób, bo do tylu tylko dotarłem. Książka ma na pewno jakieś wady, bo jest pisana amatorsko. Zaletą jej jest szczerość, może trochę fantazja, otwarcie się na drugiego człowieka, heroiczność i miły klimat. Z tego co wiem od odbiorców pochłonęli ją bardzo szybko, więc zachęcony tym dziś przedstawiam ją Wam, drodzy moi odbiorcy tego bloga. A jest Was może jeszcze nie wielu. Trochę ukrytych duszek zagląda do mnie, za co bardzo dziękuję. Trochę odważyło się napisać komentarz, też bardzo dziękuję. A teraz do rzeczy: krótka prezentacja i urywek tekstu.
NOTKA O KSIĄŻCE:
Romantyczna historia wędrówki przez Polskę Mateusza z synem Filipem po niespodziewany skarb.
Opowieść o przyjaźni i spełnieniu marzeń tak bardzo poszukiwanych w naszym życiu.
Format A5, stron 96
Ireneusz Czarnucha
Odnaleziony skarb
Kraków 2018
Rozdział I
PRZYGOTOWANIE DO WYPRAWY
Wiadomość
o zapomnianym spadku dotarła do Mateusza wtedy, kiedy najbardziej tego
potrzebował. Nigdy nie żył w dobrych
relacjach ze swoją ciocią Zuzanną, siostrą ojca, choć ta darzyła go dobrymi
względami. Ciocia, a był zdziwiony, że
właśnie jemu, zapisała sporą część swojego majątku. Jego sytuacja materialna
obecnie była nie najlepsza. Brakowało mu wszystkiego, zarabiał nie wiele, a
miał na utrzymaniu syna. Dlatego też bardzo się ucieszył, że „kochana”
ciocia pomyślała o nim i przeznaczyła
dla niego część swojego majątku. Większą część dostała jej rodzina najbliższa. A było to już jakiś czas
temu, więc tym bardziej zdziwił się, że teraz dostał wiadomość, że jemu też
należy się spadek. Dokładnie nie było wymienione ile pozostawia mu ciocia
Zuzanna, bo tego dowie się po przybyciu
na miejsce, ale na pewno można było liczyć na sporą sumkę, bo jak wiedział,
ciocia była bogata. Papierowy testament nie wymieniał konkretnej sumy, ale było
zapisane tak: „dla mojego kochanego bratanka Mateusza As-Zawiadowskiego
zostawiam i zapisuję wyposażenie mojego domu letniskowego w Pobórce Wielkiej,
jak i cały dom z gruntami i lasem przyległym” z jednym zastrzeżeniem, „odbiór
osobisty”. Domyślał się, dlaczego tak zastrzegła ciocia w testamencie? Chodziło
jej oto aby na pewno dotarł do niego spadek, a na swojej rodzinie nie za bardzo mogła polegać. Dlatego chciała,
aby Mateusz sam pofatygował się do letniej rezydencji w Pobórce Wielkiej i
osobiście dopilnował odbioru części należnego spadku. Z tego, co wiedział dom
był skromny, ale przestronny z pełną wygodą i bogatym wyposażeniem. Choć była
to typowa letnia „dacza”, była wyposażona w stylowe meble, obrazy i różne tam
antyki. Cieszył się niezmiernie, że cały ten
spadek poprawi mu jego trudną sytuację materialną. Wychowanie i
kształcenie syna pochłaniało dużo wydatków, a sam nie mając bardzo popłatnej
pracy zmagał się z biedą. Żona jego Wioletta zmarła jakiś czas temu,
zostawiając go z synem Filipem i nie wielkim zabezpieczeniem na przyszłość. On,
choć jeszcze w sile wieku lat 38 nie bardzo umiał zarabiać duże pieniądze, a
syn będąc w liceum miał dopiero 15 lat i zaspokojenie jego potrzeb wymagało
wiele wysiłku. Mieszkali skromnie w Rzeszowie dużym mieście na południu Polski.
I teraz sprawa odbioru darowizny po cioci wymagała wiele zachodu. Jak ma
odebrać należny spadek nie przerywając pracy, a syn szkoły? Na podróż jakimś
środkiem lokomocji nie było ich stać. Zostawić syna, rzecz niemożliwa. Filip
był bardzo przywiązany do niego i pozostawić go samego na dłuższy czas było –
niemożliwe. Postanowił, że po odbiór spadku pójdą razem
w pieszej wędrówce, a lato i okres wakacji będzie najlepszą ku temu
okazją. Zawsze synowi obiecywał jakąś wyprawę poznawczą, a teraz nadarzała się dobra sposobność.
Należało przedsięwziąć odpowiednie przygotowania. Do okresu letniej przerwy w
szkole, i jego pracy, było jeszcze trochę czasu, więc do odbycia wyprawy po
„skarb” można było się dobrze przygotować. ...
Jeśli ktoś byłby zainteresowany zakupem książki proszę o kontakt e-mail przez mój profil.
Wstyd się przyznać, ale od kiedy zająłem się fotografią, odstawiłem książki i nie przeczytałem od tej pory żadnej :/
OdpowiedzUsuńNa czytanie książek, trzeba mieć czas, to prawda. Ja czytam rocznie około 12 książek, to wychodzi jedna na miesiąc. Czasami zdarzy mi się przeczytać trochę więcej. Bardzo lubię czytać, wtedy bardzo się relaksuję i odpoczywam, szczególnie gdy mam coś dla siebie ciekawego do czytania. :)
Usuń