poniedziałek, 21 lutego 2022

Mokradła

      Dziś zabieram Was do Piekar a właściwie do Ściejowic po drugiej stronie Wisły, gdzie widać klasztor w Tyńcu. Tereny tam za wałem wiślanym są bardzo podmokłe i dzikie. Chciałem już od dawna tam się wybrać, aby zbadać teren pod kątem porannych zdjęć o wschodzie słońca. I fakt, są to tereny wymarzone, aby wybrać się tam kiedy na przywitanie dnia. Moczary znakomicie nadawałyby się na taką sesje zdjęciową. A teraz mogłem sobie spokojnie pooglądać teren i sprawdzić jak tam dojechać. Chodząc i robiąc zdjęcia w pewnym momencie zobaczyłem martwego łabędzia na wodzie. Oj jaka szkoda, że tak się z nim stało, pewnie zamarzł w nocy i teraz bidula tak tam sobie leży na wodzie. Ale gdy podszedłem bliżej do niego, nagle się okazało, że nie...żyje i podniósł głowę i spoglądał na mnie. I o dziwo, w ogóle nie odpływał, może był chory i osłabiony, ale spokojnie lustrował na mnie i patrzył co ja zrobię. A ja nic tylko go sfotografowałem i oddaliłem się dalej, aby go nie stresować. O jaka była moja radość, że jednak żyje i może da sobie jakoś radę. Wracając potem koło niego zobaczyłem, że trochę czyścił sobie piórka i nadal się nie ruszał. Widocznie był słaby, ale miejmy nadzieję, że potem dał sobie radę.
 
 

 
 

 
 

 
 

 
 

 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz