poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Dlaczego kocham Anię z Zielonego Wzgórza?

     Mogłoby się wydawać, że taki poważny gość jak ja, nie powinien zajmować się takim tematem. Książka Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza" była adresowana dla rodzaju żeńskiego i to młodego. Jak sama autorka Maud, jak ją w skrócie nazywają  przyznawała, że nie wiązała z nią jakiś szczególnych perspektyw. Chciała napisać typowo dziewczęcą książeczkę. Nie będę opisywał inspiracji autorki do napisania tego dzieła, chodzi mi raczej, jak to się stało, że historia tej rudowłosej dziewczynki z Wyspy Księcia Edwarda w Kanadzie zawładnęła moją osobą. Jak już nadmieniłem kiedyś do Pani Bernadetty Milewski na jej blogu Kierunek Avonlea, tę książkę czyta cały świat, gdyż odpowiada na zapotrzebowanie akceptacji i znalezienia przyjaźni oraz bratniej duszy w naszym życiu. Oczywiście to nie jest jedyna recepta na szczęście w życiu człowieka. Można je znaleźć przecież także w inny sposób. Niektórzy mogą się nawet uśmiechnąć. Tak śmiejcie się kochani, także i ze mnie, bo właśnie stałem się dzieckiem na nowo, aby być szczęśliwym. A właśnie historia Ani z Zielonego Wzgórza urzekła mnie. Takiego szczerego serca nam w życiu potrzeba. Takiej otwartej osoby na nasze problemy w każdej chwili, szukamy. Irytujemy się kiedy nas nie rozumieją w życiu inni. Kiedy nam dokuczają i są złośliwi lub zazdrośni. Wtedy chcielibyśmy pobiec to takiej osoby, która nas rozumie i zaakceptuje nasz problem i nam coś doradzi, pocieszy. Ania po prostu jest kochana, z tej jej dziwactwami, które nota bene są nieraz naszymi własnymi pomyłkami i chcielibyśmy je szybko naprawić. Ania miała Mateusza, Marylę, a przede wszystkim bratnią duszę Dianę , a potem ukochanego Gilberta. Zjednywała sobie wiele osób, bo była szczera i pomocna. Miała wiele kompleksów, choćby jej włosy. Dziś rude włosy nie dziwią, ale to pokazuje, że każda epoka ma coś czego ludzie się wstydzą i chcieliby to zmienić. Ilu z nas może ma podobne problemy jak Ania, tylko inaczej je nazywamy.
     Byłem chłopcem, kiedy pierwszy raz trafiłem na książkę "Ania z Zielonego Wzgórza". Było to w bibliotece szkolnej, do której bardzo chętnie zaglądałem, gdyż bardzo lubiłem czytać książki. Pani bibliotekarka znała mnie i zapytała się, czy czytałem książkę "Ania z Zielonego Wzgórza"? Nie, odparłem. Pożyczę ci, zobaczysz na pewno ci się spodoba. I miała rację, lubiłem książki w których przyjaźń była opisywana tak pięknie. Jako chłopiec powinienem czytać raczej książki przygodowe. I prawda, takie też czytałem, ale po lekturze Ani, zrozumiałem, że najbardziej będę lubił książki, w których będę mógł znaleźć przyjaciela, choćby takiego fikcyjnego, jak Ania znajdowała przyjaciółki z szyby. Dla mnie od teraz, książka stała się moim przyjacielem. Choć byłem chłopcem radosnym i szczerym, nie za bardzo mogłem znaleźć takiego prawdziwego kolegę, czy koleżankę. Byłem raczej urody z której raczej należało się śmiać i dowcipkować, gdyż... byłem bardzo pucołowaty na twarzy. 😳 i z tego powodu miałem ogrom kompleksów. Nic, jakoś sobie z tym radziłem, choć do końca nie zdawałem sobie z tego sprawy. Raz jak zobaczyłem bardzo grubego psa w Aptece, to powiedziałem do brata, - Jaki gruby pies. A na to właścicielka, urażona, rzekła - A ty jesteś taki okrągły jak ten księżyc w pełni! No nie, takie porównanie, uświadomiło mi, że przecież ja także nie jestem... piękny /hi,hi/. Ale przecież takie wrażliwe dziecko jak ja, nie zdawało sobie sprawy, że wszystko mija, i uroda i zdrowie i człowiek poważnieje z wiekiem. 😉
     W życiu miałem ogrom szczęścia, rodzina mnie kochała, takiego kochanego urwisa!
     Moja mama miała siostrę, która mieszkała na wsi. Posiadała taki ogromny ogród, gdzie przebywając na wakacjach mogliśmy razem z kuzynostwem spędzać tam najmilszy czas naszego dzieciństwa. To było moje Zielone Wzgórze. Ciocia była bardzo podobna do powieściowej Maryli z książki. Spędzałem na żywo podobne sytuacje jak  Ania, to była bajka. Pobyt w tej kochanej krainie kształtował moją osobowość. Dlatego jak oglądam film K.Sullivana o "Ani z Zielonego Wzgórza" z 1985 r. z przepiękną rolą Megan Follows jako Anią, to tak jakbym oglądał swoje dzieciństwo. Urok zakątków przyrody, śmieszne sytuacje, radość zabawy i inne sytuacje były bardzo podobne, choć oczywiście inne. Fantazja dziecięca dodawała uroku latom tam spędzanym.
     Doświadczenia wakacji i czas tam przeżyty u kochanej cioci, zainspirował mnie do napisania własnej książki, opartej właśnie na tamtych przeżyciach. Książka nosi tytuł "Spełnione wakacje" i  jest ilustracją tamtych lat, kiedy dane mi było być bardzo szczęśliwym. Mogę powiedzieć, że miałem szczęśliwe dzieciństwo, które ukształtowało moją osobowość. Dlatego kocham Anię z Zielonego Wzgórza.




 Niezapomniany ogród naszej Cioci




Posiłki najbardziej smakowały na wolnym powietrzu.




 Moja książka "Spełnione wakacje" wydana samodzielnie



     Życzę Wam, aby każde z Was miało takie miejsce do którego tęsknimy i wspominamy z rozrzewnieniem, gdzie przeżywało się szczęśliwe chwile. To nas buduje bardzo pozytywnie i daje radość życia także dzisiaj.
     Pa!  

     Więcej o Ani piszę na tym blogu, zobacz - https://ireneusz7.blogspot.com/2019/05/moj-list-do-ani-z-zielonego-wzgorza.html


    

10 komentarzy:

  1. Piekny wpis w tak waznym dniu! Kazdy z nas szuka Pokrewnych Dusz, ktore nas zaakceptuja i zrozumieja. Dlatego powiesci Maud sa nadal popularne - ta potrzeba posiadania kogos, komu mozna zaufac i kto bedzie lojalnym przyjacielem tkwi zarowno w dzieciach, jak i w doroslych. Wspaniale, ze mial Pan swoje wlasne Zielone Wzgorze - miejsce, do ktorego mozna wracac we wspomnieniach, a kazde wspomnienie sprawia, ze jest sie tam ponownie. Kiedy dzieja sie te proste, a przeciez najpiekniekniejsze zdarzenia, rzadko sobie uswiadamiamy, ze to wlasnie do nich bedziemy kiedys wracac. Siegajac pierwszy raz po "Anie z Zielonego Wzgorza" tez chyba nie mielismy pojecia o tym, jak wplynie ona na nasze zycie.

    Pozdrawiam serdecznie Pokrewna Dusze i jestem bardzo zaintrygowana "Spelnionymi wakacjami" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, za tak wiele miłych słów. Wydaje mi się,że może istnieje teraz okazja, aby ludzie którzy znają Józefa mogli sobie mówić na Ty. Ja staram się zawsze być bezpośredni tak samo ja Ty, a szczególnie teraz. Jeśli chodzi o moją książkę to na pewno istnieje możliwość przesłania do Ciebie Bernadeto egzemplarza, choć są tam jakieś koszty z tym związane. Ja napisałem i wydałem ją na własnej drukarce samodzielnie, łącznie z oprawą itp. Jest to wydanie amatorskie i ilość teraz ograniczona, choć jak sprawdziłem mam 1 egz. zapasowy. Więcej wiadomości na e-mail, proszę. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za Twój wpis, bardzo sobie go cenię.
      Ireneusz

      Usuń
  2. Z ogromną przyjemnością czytam ten wpis - doskonale oddał Pan obraz tego, czym dla zafascynowanego czytelnika Maud są jej książki! W każdym z nas jest cząstka jej bohaterów i miejsc, które opisała...
    Również, tak jak Bernadkę, bardzo zaciekawiła mnie wzmianka o Pańskiej książce - a to przez jej tytuł. Maud także napisała powieść, w której zawarła wiele wspomnień o przygodach i anegdotach, jakie przeżyła i usłyszała jako dziecko. To dylogia o rodzinie Kingów. Jeden z tomów w pewnym polskim przekładzie zatytułowano "Wakacje na starej farmie". Kiedy czytałam te książki, wracałam do swoich własnych "Spełnionych wakacji"... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie za Pani wpis. I znowu ten problem pan, pani. :) Wszyscy którzy cenią sobie twórczość Maud powinni mieć "zakaz" mówienia pan, pani. /ha,ha/ Ale do rzeczy. Swoim wpisem potwierdzasz, drzemiące w nas przeżycia z dzieciństwa, ono kształtowało nas i jeśli mieliśmy szczęście przeżyć je dobrze, to nasz skarb. Historię rodziny Kingów znam ze serialu Droga do Avonlea, bardzo mi się podoba i jest przedłużeniem Ani. Jeśli chodzi o moją książkę, to jak już wyżej pisałem do Bernadki ilość teraz ograniczona, bo wydaję ją ręcznie. Może znajdę kiedyś jakiegoś sponsora to bym wydał ją profesjonalnie, ale na razie jestem ograniczony. Choć nie chwaląc się zainteresuje na pewno. Mogę tu napisać teraz krótką moją recenzję:
      Akcja opowieści dzieję się w latach 60-tych XX w. wśród pól, lasów i jezior środkowej Polski.
      Przygody Mirka i Joli pary sympatycznych kuzynów na wspólnych wakacjach u rodziny na wsi.
      Opisy pracy przy żniwach, jak również ich szczęśliwe dni pełnych radości i zabaw u kochanej cioci i jej pięknego ogrodu.
      Jeśli mogę to proszę o e-mail to napiszę więcej,jaki koszt i kiedy będę mógł zrealizować egzemplarz.
      Pozdrawiam serdecznie
      Ireneusz

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobal Pana wpis i również mnie zainteresowała Pana Książka... Jeśli by była możliwośc , bym ją jakoś kupiła i przeczytałą, będę wdzięczna. Te wspomnienia są bardzo intrygujące i przypominają mi moje dziecinne lata u babci... Pozdraiwam ciepło Remigia L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się niezmiernie,że mój wpis wzbudził w Pani wspomnienia, bo o to chodzi, aby żyło się nam szczęśliwiej, a bez pozytywnych wspomnień nie bardzo jest to możliwe.Także dziękuje, że jest Pani zainteresowana moją skromną książką. Tak jak już wcześniej odpisywałem wyżej, notuję, że muszę przygotować więcej egzemplarzy, co niestety może potrwać, bo robię to ręcznie, ale za to będą to osobiste egzemplarze i na pewno z moją dedykacją. Proszę tylko o e-mail, to sobie pozwolę odpisać do Pani i podam więcej informacji. Na moim profilu jest adres do mnie. Pozdrawiam i dziękuję
      Ireneusz

      Usuń
  4. Witam serdecznie Panie Ireneuszu . To wspaniale ,że i Pan pokochał naszą rudowłosą marzycielkę . Tak , to Prawda , każdy za nas nosi w sercu swoje ukochane „Zielone Wzgórze „ Ja mieszkam ,i wychowałem się na wsi . Dzieciństwo to wspaniały czas , z upływem lat bardziej doceniany , ten beztroski czas . Wakacyjne wędrówki z kolegami w nieznane , czasem zdarte kolana , wyprawy do lasu , jak mawialiśmy „Na Czereśnie „ Troskliwa babcia , opowiadająca bajki , smak Jeżyn , dzikich malin , poziomek ...Ach ,to dzieciństwo , przywołał Pan moje wspomnienia, czasy gdy do szczęścia ,wystarczał nam skrawek nieba, i głowa pełna marzeń . Dziękuję za wpis ,i pozdrawiam , Krzysztof .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za Twój komentarz, pozwalam sobie na takie stwierdzenie, gdyż jakoś mi blisko do osób zafascynowanych Anią. Podoba mi się stwierdzenie jakie użyłeś "pokochał naszą rudowłosą marzycielkę". Tak Ania jest nasza, wszystkich którzy ją poznali i zafascynowali się jej osobowością. Wszystko o czym piszesz, to tak jakbym to widział: wyprawy do lasu... troskliwa babcia, smak jeżyn,dzikich malin, poziomek itd. Ja jeszcze chodziłem na grzyby. Cieszę się, że mogłem wywołać wspomnienia. A życie na wsi jest dla nas mieszczuchów odskocznią od pośpiechu i gwaru miasta, ale na pewno życie na wsi ma swoje problemy. Dobrze,że nosisz w sobie urok wiejskiego życia. Na łonie natury jesteśmy trochę inni, trochę lepsi. Ja oprócz tego,że miałem swoje Zielone Wzgórze z dzieciństwa, to mało tego, od 35 lat mam swoją działkę w tamtych okolicach o których pisałem i jak mogę często tam jeżdżę. Warunki mam prymitywne, ale własne. :) Kiedyś na moim blogu jeszcze o tym napiszę.
      Pozdrawiam serdecznie i drzwi mojego blogu są zawsze otwarte.
      Ireneusz

      Usuń
  5. Chciałabym znaleźć gdzieś teraz taki zaczarowany ogród pełen marzeń! Piękny wspomnieniowy wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie i cieszę się, że kolejny miły gość odwiedził moją skromną stronę. Na pewno znajdziesz taki zaczarowany ogród pełen marzeń. Życzę z całego serca. Ania miała Zielone Wzgórze do którego wracała, gdy tylko miała jakiś problem w życiu. Doceniała jego wartość. A los jej nie oszczędzał i kiedy trafiła na takich kochanych ludzi /Maryla, Mateusz/, którzy ją zaakceptowali i pomogli, pokochała ich i była im wdzięczna za wszystko. Przyroda daje ukojenie, radość i beztroska lat dziecięcych nadzieję na to, że ten świat jest także naszym światem, w którym się realizujemy. Stajemy się lepsi i bardziej szczęśliwi, wiedząc, że przeżywamy nasze życie dobrze. Jeszcze raz dziękuję za tak miły komentarz i pozdrawiam.

      Usuń