sobota, 11 listopada 2023

Jesienne wędrowanie

      Będąc na Pałukach czasami pogoda była typowo jesienna z mżawką i chmurami, gdzie dzień krótki sprawiał, że siłą rzeczy należało wyjść na zewnątrz wcześniej, bo za chwile będzie ciemno i ponuro. Starałem się mi wszystko odnajdywać pozytywy i w takiej aurze. Obcując z przyrodą nabierałem otuchy, bo ciągle coś się działo. W tym dniu wybrałem się na dłuższy spacer za wsią. Mam upatrzoną kapliczkę i zaraz za nią droga skręca w pola prowadząc do dzikiego opuszczonego rancza. Zostały tam tylko mury i puste okna zarośnięte drzewami i krzewami. Ale jest tam zupełnie sympatycznie, jak na Dzikim Zachodzie w Ameryce. Pustkowie na dalekie odległości i żywego ducha nie uświadczysz. Tak mi się zdawało. Rośnie tam orzech i zacząłem zbierać orzechy leżące na ziemi. Udało mi się trochę ich podnieść i gdy miałem odchodzić nadjechał samochód i zobaczyłem więcej amatorów na orzechy. Cha, cha,... chyba wszystkich nie zabrałem, bo gdy odchodziłem widziałem, że dwoje ludzi schyla się i też zbierają orzechy. Tak, tak na pustyni przy wodzie zawsze przyjdzie ktoś spragniony... Potem poszedłem w dal by spokojnie podziwiać okolice. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz